BÁLINT BALASSI - POEZJE
- BALASSI BÁLINT VERSEI LENGYELÜL -

1-10 I 11-20 I 21-30 I 31-40 I 41-51 I 52-60 I 61-66
POSŁOWIE I SPIS RZECZY

<<< I >>>

   
<<<<<<

11

TOCZ SIĘ DO SWEJ PANIEJ, ZŁOCISTY PIERŚCIEŃCZE
- Eredj, édes gyűrűm... -
Na Pawłową nutę

Tocz się do swej paniej, złocisty pierścieńcze,
Onać przyhołubi i weźmie na ręce,
Sam bym rad co pręcej
Do stóp się pokłonić mej pocieszycielce!

To jej przyobiecaj, służby me polecaj,
Poproś, niech mnie czasem sobie przypomina,
A nie zapomina,
Bo w niej wszytkich moich radości przyczyna!

Jakoć czarny smalc okala ku ozdobie,
Tak me serce przez nią skrywa się w żałobie
W samotności dobie,
Iż nic z jej słodyczy nie zyskało sobie.

Jak w tobie dyjament z kosztowną oprawą,
Tak ona swą mową przedziwnie łaskawą
I wdzięczną postawą,
I liczkiem różanym krzesze miłość prawą.

Jakoć on najdroższy wśród klejnotów zbioru,
Tać najforemniejsza ze wszech pań wyboru,
Najmilejsza z dworu,
Insze u niej mogą wypatrywać wzoru.

Kroczek jej drobiony, sukien krój sudanny
Pilnie naśladują matrony i panny,
Takoż rząd staranny
Jej uczynków budzi podziw nieustanny.

Zacność jej jak ogień dyjamentu pała,
Pomiernego statku, przedsię duchem śmiała,
Grzechu nie zaznała,
W białej sukni zda się jako pawa biała.

Jej natura też się z dyjamentem rowna,
Co go żadna klinga nie skazi hartowna:
Na grzech niesposobna,
Doskonałego serca, szczyrze prawdomowna.

Zna ci ona wszytkie światowe obierze,
Nie słucha, gdy sypią pochlebstwy szalbierze,
Zaś niezłomnie strzeże
Czci swej i rozważnie sprawy przedsiębierze.

Na ostatek uproś u mej paniej skromnie,
Jak sam wkoło palca wijesz się nadobnie,
Bym i ja podobnie
Nie oglądał końca jej miłości do mnie.

Niechajże mi takie zgotuje przyjęcie,
Cóżeś go w oprawie doznał, dyjamencie,
By nie o natręcie,
Lecz o słudze wiernym pamiętała święcie.

Jerzy Litwiniuk

12

IN LAUDEM VERNI TEMPORIS - DO WINOPIJCÓW
- Áldott szép Pünkösdnek gyönyörű ideje -
Na nutę: Nie ma kto mej głowy

Maju zielony, dni błogosławione!
Serce nam koi niebo rozmajone
I wietrzyk chłodzi wędrowce strudzone.

Ty budzisz wonie różanego krzewu,
Nieme słowiki sposobisz do śpiewu,
Ty się zielenić rozkazujesz drzewu.

W tobie ziół wszelkich i gajów kwitnienie,
Przezroczyścieją zdroje i strumienie,
Koni wesołych słychać dziarskie rżenie.

Minęły zimy srogie niewygody,
Szczypią rumaki ruń, kobierzec młody,
Zdolne z ochotą nową pójść w zawody.

Ci nawet, co straż kresową trzymają,
Gdy się po kwietnym błoniu przechadzają,
Do woli wczasu błogo zażywają.

Ten konia swego świeżym źdźbłem częstuje,
Ów z przyjacioły wesoło ucztuje,
Tamtemu chłopiec broń czyści, rychtuje.

Maj z chmur niebiosa oczyszcza, maj sprawia,
Że ziemia wszytka wszędy się odnawia,
Stworzenie wszelkie żywo się zabawia.

Wczas i dostatki z łaski Pana mając,
A imię jego szczerze wychwalając,
Ucztujmy, bracie, wino popijając.

Witold Dabrowski


13

EJUSDEM GENERIS
ANAGRAM NA IMIĘ SUSANNY

- Széllyel tündökleni... -
Wedle nuty Lukrecji

Spojrzyj po tej Ziemi z kwiatami cudnymi,
jakże w wietrze jaśnieje!
Pole róż pachnących, fiołków wielobarwnych
wonie dokoła sieje,
Wszędy rozbrzmiewają ptasim głosem gaje,
góry, łąki i knieje.

Ubrani w róż wieńce panny i młodzieńce
społem w tany ruszają,
Przy pieśni radosnej dzieci pięknogłosych
wszyscy się zabawiają,
Niebo, ziemia, wody do nowej urody
szatę już odnawiają.

Słomiane swe włosy Kupidyn radosny
także odgarnął z czoła,
Na skrzydłeczkach słabych wznosi się, opada,
fruwa na kształt anioła
I szuka każdemu chłopcu tańczącemu
wybranki dookoła.

A więc i ty druhu wojaku, posłuchaj
mojego napomnienia,
Niech precz ulatują wszystkie nasze próżno
przeżywane strapienia,
Teraz się radujmy, pijmy i tańcujmy,
porzućmy złe wspomnienia.

Nie przystoi przecie dla nikogo w świecie
lata poświęcać młode,
Gdy ani przyczyny wiemy, ni godziny,
w której nam przyjdzie odejść.
Bóg nam dobrodziejem, w Nim łożym nadzieję,
On naszą zna nagrodę.

Niech więc nas omija miłość nieszczęśliwa
ze swymi frasunkami,
My już nad złotymi i wina pełnymi
schylmy się pucharami,
Bowiem ten dzień piękny dla naszej uciechy
Bóg roztoczył nad nami.

Autor rymów owych (Marullem się zowie)
złożył to po łacinie,
Jam je w trawach błonia obok mego konia
przetłumaczył jedynie
Przy miłej biesiadzie w junaków gromadzie
o beztroskiej godzinie.

Teresa Worowska


14

RYTMY UŁOŻONE W IMIENIU
JEDNEJ PIĘKNEJ PANNY

- Siralmas nékem idegen földön... -
Na nutę: Dawne płakanie

Srogi los ninie w obcej krainie każe mi się smucić,
Strapione wielce usycha serce, nie ma się gdzie zwrócić.

Co wspomnę swego ukochanego na rodzinnej stronie,
Jako tam żyłam i szczęsna byłam, ślozy gorzkie ronię.

Jak jeloneczek za matką beczy zabłąkany w borze,
Serce się ściska i śmierć mu bliska, bo tam pójść nie może.

Gdy nie oglądam, na chwilę żądam słyszeć tego bodaj
Com go kochała, a zasię cała radość wróci młodej.

Rzadkie mi wieści niepewnej treści śle rozłąka długa,
Sama go nie śmiem pytać niewcześnie, milczę jako sługa.

Przez niego właśnie tak matyjaśnie mi jak w słotną porę,
Albo jak łozie, która na mrozie szpetnie marszczy korę.

Niby gołąbkę w ciężkiej żałobie tak mnie życie smęci,
Złoty pierścieniec ni skoczny taniec już mnie nie przynęci.

Jako ta mniszka w bezludziu mieszka, tak i ja sierota
Sama się czuję, nie wiem czy żyję, trawi mnie zgryzota.

Do was, o gaje, łąki, ruczaje, które nawiedzałam,
Sarnięta wdzięczne, ptaszęta dźwięczne słyszałam, widziałam,

Wracam myślami, prosząc, by z wami Pan Bóg go zachował,
Zawsze i wszędzie pomny niech będzie, jako mnie miłował.

Jerzy Litwiniuk


15

INSOMNIUM EXTRA

- Kikeletkor jó pünkesd havában -
Na nutę Vir Monachus is mense Maii

W piękne dni czerwcowe o jutrzence
Myśli'm miewał niespokojne wielce
I zbolałe serce.

Świt mnie często witał na czuwaniu,
W samotności długim rozmyślaniu,
Smutków rozpędzaniu.

Którejś nocy, gdym się nie położył,
A bez końca sam ze sobą sporzył
Do rumianej zorzy,

Na przechadzkę'm ruszył tuż nad ranem,
By ukoić myśli sfrasowane
I serce złamane.

Nad ruczajem przystanąłem czystym,
Co ze szmerem toczył nurt perlisty,
Jak kryształ przeźrzysty.

Brzeg konwalią wdzięczną miał usiany
I pachnącym fiołkiem obsypany,
Obok - krzew różany.

Nieopodal cyprys rozłożony,
Słowik w jego gałązkach zielonych
Dźwięczne sprawiał tony.

Przeto'm spoczął w cieniu tego drzewa,
Słuchał treli, co je słowik śpiewał,
Serce mi zagrzewał.

I na chwilkę jeno'm przymknął oczy,
A już znużonego sen pomroczył.
I cóżem to zoczył?

Oto we śnie pani ma jedyna,
Miłowania nasłodsza przyczyna
Tak jak żadna inna,

Tuż przede mną sobie przystanęła,
Najłaskawszym względem mnie objęła
I prawić poczęła:

"Wiedz, że serce mi nie pozwoliło,
bym się z tobą w miłości złączyła,
bo jeszcze wątpiło.

Lecz że widzę twoją stałość ku mnie
I że Boga błagasz o mnie bezrozumnie,
Już się ono ugnie.

Oto Bóg mnie tobie podarował,
Więc urazy dłużej już nie chowaj,
Przepomń dawne słowa.

Jam ku tobie gniewu nie żywiła,
Ani słowem złym nie uchybiła.
Już ci będę miła.

Przeto proszę cię na miłość do mnie,
Trzymaj się przysięgi niezawodnie,
Coś ją złożył godnie.

Rękę podaj mi na znak wierności,
Byś w swym sercu zmiany nie dopuścił
I wytrwał w miłości."

Miłosierny i litosny Boże,
Co błaganiom naszym w każdej porze
Ty ucha dać możesz -

Mocą swoją sprawić chciej łaskawie,
Niech com we śnie widział w naszej sprawie,
Zyści się na jawie.

Teresa Worowska

16

W WIERSZU TYM WYKŁADA PRZYCZYNĘ,
DLA KTÓREJ ŻYJE, MIMO IŻ DUSZA
ODEŃ ZBIEGŁA DO UKOCHANEJ

- Csókolván ez minap ... -
Na nutę: Smuci się Pan Bóg

Całując niedawno moją panią jasną
W ustach lubej duszę zagubiłem własną,
Sfrasowany wielce
W gońcam posłał serce,
By mi duszę znalazło.

Owo między ziemskim szukając padołem.
Śród warg lubej zbiega znajdując z mozołem,
Umyśliło sobie
W tej wdzięcznej siedzibie
Iż zamieszka z nią społem.

Przeto nie mam teraz ni serca, ni duszy,
Bo się żadne z ust mej kochanki nie ruszy,
Gdy się mnie wyparły,
Ni żywym, ni zmarły,
Jako ryba na suszy.

Spytasz, jak mi jeszcze bez niej żyć się godzi,
Skoro z duszą życie z człowieka uchodzi?
Nie zdziw się, bo właśnie
Oną rzecz wyjaśnię,
Jako k' temu dochodzi.

Kiedy moja dusza uciekła ode mnie,
Zatrzymałem duszę mojej lubej przy mnie,
Co z wielkiej miłości
Stale u mnie gości,
Bym nie zginął daremnie.

Lecz ta, w której błogą pokładam nadzieję,
Zoczywszy, jak we mnie miłość płomienieje,
Już chce ujść co pręcej
Jak z izby płonącej,
Zanim z ciałem zgorzeje.

I uciecze, jeźli miłowana moja
Pożaru nie zgasi z miłości swej zdroja,
Tobiem jednej życie
Winien całkowicie,
Boś ty dla mnie ostoja!

Na ciebie w miłości dusza ma się zdawa,
Nie wątpi o tobie, ufa, żeś łaskawa,
Sam będąc w komnacie
Rad wspominam na cię,
Tać jest moja zabawa.

Powab tego świata zda się jeno cieniem,
Gdy nie ma cię, jesteś mi rozkosznym śnieniem,
Wyborną osłodą,
Nadzieją wciąż młodą,
Duszy mojej ulżeniem.

Jerzy Litwiniuk

17

WIERSZ, W KTÓRYM WYRAŻA RADOŚĆ,
ŻE UWOLNIŁ SIĘ OD MIŁOŚCI

- Szabadsága vagyon már én szegény fejemnek -
Na tgż nutę

Już ma biedna głowa swej troski zapomniała,
Dusza udręczona nie będzie już płakała,
Bom się uspokoił,
Umysł swój ukoił,
Męka moja ustała.

Na kształt niewolnika, co kajdany swe zrzucił,
Gdy ze stanu swego jeszcze się nie ocucił,
Takom ja w tęsknicy,
Jako w złej ciemnicy
Dniem i nocą się smucił.

Do biesiady z sercem rozweselonym siadam
I o swych zmartwieniach niechętny opowiadam.
Odkąd nie miłuję,
Swobodnym się czuję,
O kochaniu nie gadam.

Kołuję swobodny, jako ten sokół dziki,
Gdy mu rozpętają przed łowami rzemyki,
Dusza ma radosna,
Bom się wolnym ostał,
Zrzucił miłosne wnyki.

Potrzebny mi jeno rączy koń, ogar bystry,
Ostra szabla, lotny ptak, młodych towarzystwo,
Z wojakami trzymam
I szklenicę wina
Przekładam nade wszystko.

Wszytkie piękne panny niech wiedzą każdej doby,
Cokolwiek zamierzą ich przewrotne sposoby,
że i miłością,
Ani wszetecznością
Nie dam się więcej zdobyć.

Niech to służy starym i młodzieńcom za przykład,
Ilem się kochając upokorzeń nałykał,
Albom się radował,
Albo znów frasował,
Nigdym spokoju nie miał.

Broń się przed miłością, posłuchaj słowa mego
Każdy, który losu pożądasz spokojnego,
Bo kto jej się podda,
Na męki się wyda,
Licha zapłata jego.

Óśm tych strof złożyłem dla przestrogi i rady,
Na sejm godnie jadąc śród junaków gromady,
Co jak ja weseli,
Zuchwali i śmieli,
Nie zaś kaszlące dziady.

Teresa Worowska

18

SOMNIUM PROPONIT
- Már csak éjjel hagyna énnekem nyugodnom -
Na nutę pieśni Miklósa Toldiego

Bodajby odpocząć mi dała choć nocą,
Bo w dzień się koło niej me myśli kłopocą,
Czy słońce na niebie, czy gwiazdy migocą,
Sen z oczu i spokój odbiera przemocą.

Już nockę niejedną czuwając daremną
Nareszciem o rannej godzinie się zdrzemnął
I we śnie najmilszą ujrzałem przede mną,
Zadrżałem, bom zoczył od gniewu twarz ciemną.

Tak mi się wydało, że łuk w ręku miała
I tkwiła czemierem zaprawna w nim strzała,
Jak gdyby na życie me godzić zechciała,
Więc w trwodze krzyknąłem, by mnie poniechała:

"Nie śpiesz się, o Pani, mnie zgładzić ze świata!
Takaż to za moje posługi zapłata?
Z rąk twoich ma spotkać mnie życia utrata?
Okrutna, powinność wypełniać chcesz kata?"

Ta zasię na moje błagania odrzecze:
"Za późno litości mej prosisz, człowiecze,
Wszak śmierć ci pisana, nic jej nie odwlecze,
Dłoń moja twojego nić życia usiecze".

A jam niczym echo jej słowom przywtórzył:
"Niech zatem się stanie, co los mi wywróżył.
W nagrodę, żem wiernie do końca ci służył,
Weź życie, bom jeno udręki w nim użył".

Jerzy Litwiniuk


19

WIERSZ NA DIADEM
Z PELIKANEM, KTÓRY WYSŁAŁ SWEJ UKOCHANEJ

- Íme az Pelikán, az ő fiaiért -
Na nutę: Byś ty wiedziała

Oto jest pelikan, co dla życia swoich
Synów serce szarpie, o zdrowie nie stoi,
Dla nich krwie się wszytkiej utoczyć nie boi.

Spojrzyj na pierś jego, patrz, jak krwią opływa,
Lecz dla synów miłość jego tak prawdziwa,
Że bez przelęknienia życia się pozbywa.

Jeśli bezrozumny ptak o śmierć nie stoi,
I mnie nie żal cierpień dla wybranki mojej,
Która mi odpłaca swej miłości zdrojem.

Już za moje służby nagroda przyznana!
Nie poszły na płono, jak śmierć pelikana
I krew jego, synom daremnie wylana.

Ty, któraś nadobnym kwiatem życia mego,
Zechciejże mnie przyjąć na sługę swojego
Odtąd tylko tobie jedynej wiernego.

Zdrowa skroń ozdabiaj w ten podarek mały.
Skromny on, lecz spójrz, jak twój sługa wytrwały,
Że dla twej miłości świat porzucił cały.

Teresa Worowska

20

WIERSZ NA BUKIET
- Most adá virágom nekem bokrétáját -
Na nutę: Bodajby odpocząć mi dała

Owóż kwiat mój luby bukietem mnie darzy
Niby swej nadobnej przypomnieniem twarzy,
Z fijołki zajedno spięła kwiecie róży,
Co jako mnimam, szczyrą wolę mi jej wróży.

Wierność jej fijołków piękna barwa głosi,
Czerwień róż jej miłość niezmierną przynosi,
Biel ich przedsię zacność, której zło nie skusi,
Owóż, jaka roztropność zamysły jej krasi!

Aliści ów bukiet czegoś chce ode mnie:
Iżbym się okazał taki sam wzajemnie,
Iżbym jako ona czyście, czule, wiernie
W sercu wiary dochował - prawi mi solennie.

Przeto bukietowi, miła, służyć zacznę,
Nosić go przy sobie za twe zdrowie zacne,
Czytam zeń rozkazy twoje jednoznaczne,
K'tobie jednej biegną moje myśli baczne.

Brać odeń przykładu przedsię nie bądź skora,
Bo jego uroda zwiędnie do wieczora,
Pozostanie jeno kiść łodyg bezpióra,
Jak ja tobie - ty mnie bądź otuchy podpora!

Zważ, iżeśmy trwale przyrzeczeniem skuci,
Niech nas żaden obcy ze sobą nie skłóci,
Bóg nadużywaniem imienia się smuci,
Przeciw wiarołomcy swe karanie zwróci.

W roku tysiąc pięćset bez dwóch osiemdziesiąt,
Gdyśmy się godziną domówili wcześną,
Kwiat mi z obietnicą dała równoczesną
Tać, o którą błagałem Pana Boga pieśnią.
Jerzy Litwiniuk


1-10 I 11-20 I 21-30 I 31-40 I 41-51 I 52-60 I 61-66
POSŁOWIE I SPIS RZECZY