BÁLINT BALASSI - POEZJE
- BALASSI BÁLINT VERSEI LENGYELÜL -

1-10 I 11-20 I 21-30 I 31-40 I 41-51 I 52-60 I 61-66
POSŁOWIE I SPIS RZECZY

<<< I >>>

   
<<<<<<

61

WIERSZ, W KTÓRYM CELIĘ W KAŻDYM JEJ STANIE PRZYRÓWNUJE DO JULIJI I WYRZUCA KUPIDYNOWI, ŻE NAWET WYPĘDZONY PRZEZEŃ Z OJCZYZNY NIE ZNAJDUJE OD NIEGO SPOKOJU
- Julia szózatját... -
Akrostych na imię Jadwigi

Juliji głos słodki i buziak jej gładki
z kaprysu Kupidyna
Słowa, liczko Celü, kiedy się weseli,
tak wiernie przypomina,
Że gdy z nią rozmawiam, Juliją się zdawa
Celia moja jedyna.

A tak jednakowe, jak dwie purpurowe
róże siejące wonie,
Lub dwie źrałe wiśnie spólnym skryte liściem
w drzewa bujnej koronie.
Już dla ich gładkości serce me z miłości
jak góra Etny płonie.

Diabelski Kupidzie, krok w krok za mną idzie
wrogość twa i nienawiść,
Z domuś mnie przepędził i krzywd nie oszczędził,
chciejże mnie już ostawić,
Nie rozniecaj ognia, dawna miłość zwodna
niech mnie jadem nie trawi.

Wściekły, już ci za nic, żeś mnie przegnał z granic
pięknej ojczyzny mojej?
Niechaj mnie nareszcie, syć się mym nieszczęściem,
ile się ciebie boję,
Cóż mnie prześladujesz, czyli zysk szacujesz,
jeślić się nie ostoję?

Ilem ja opłakał rymem różnorakim
co mnie od cię spotyka,
Że w kwiecie żywota radość i ochota
gdyby świeżość umyka;
Miasto nich wyliczam krzywdy a gorycze
aż do bólu języka.

Godniejszy znam dworzec, niż gdzie twój proporzec
i zaciężnych gromada,
Licheś dał nagrody, liczne niewygody,
pókiś mym sercem władał,
Dziś, wierę, ustrzegą mnie od sidła twego
dzielny Mars i Pallada.

A Kupido głowę krzywi, moim słowem
zdumiony, i tak rzecze:
"Toś biednego skłonił Marsa, by cię bronił?
Gdzież ma władza, człowiecze?
Jedno wy mniemacie oba, że zdołacie
ujść przed mej zemsty mieczem?

Mars przecie, jak widzę, o przeżytym wstydzie
łacno zdołał zapomnieć,
Gdy mu zdarłem szaty, a nagiego światu
ukazałem nieskromnie.
Lecz kary uprasza wielka hardość wasza,
bo nie myślicie o mnie!"

Ach, gdzie bieżać? Cóż mam czynić? Walka próżna.
Lepiej się z nim nie wadzić,
Wszak ni Mars dzielnością, ni Pallas mądrością
Kupidzie nie poradzi.
On władca nad światem. Ustępuję zatem,
bo jeszcze gotów zgładzić.

Teresa Worowska


62

WIERSZ, KTÓRY OPIEWA POLSKĄ DZIEWCZYNĘ Z CYTRĄ
- Szít Zsuzsanna tüzet... -

Zuzanna w sercu moim roznieca płomienie,
A ty jej w tym pomagasz, miły Kupidynie,
Lice i usta róży podobne ma młódka,
A włosy jej błyszczące, jako gwiazd pozłótka,
Kibić wąziutka.

Swe oczy zakochane rozpala płomieniem,
Serce anielskim kryje purpurowym cieniem,
Gdy wzywa mnie spojrzeniem, weseli mą duszę,
Lecz kiedy w nim nienawiść, gorzko płakać muszę,
Cierpię katusze.

Liczko jej najłaskawsze słońce mi przesłania,
A hymn jej cytry smutek wszelaki odgania.
Wtedy ma mnie w swej mocy bękart Wenusowy,
I jak on, gdy ją widzi, humor mam różowy,
Gdy jej takowy.

Serce na trumf mój rzuca, gdy gra ze mną w karty,
Miłość mądrze tłumaczy te karciane żarty,
Mówiąc: Żyw śmiele, wesół, twoją już pięknotka,
Czerwień na twój trumf pada - będzie przyszłość słodka,
Zło cię nie spotka.

Ofiarowała serce ci w wielkiej czułości,
I twe, co w jej kolorze, już w swej piersi gości,
Za serce wzięła serce, czcząc je nad diamenty,
Idzie za tobą rada, boś szczęściem przejęty.
Dawnoś jej święty.

Za jej wolą przynoszę do ciebie posłanie,
Że na wieki jej serce wziąłeś w posiadanie.
Ona cię wspomni, przyda, gdy trzeba, radości,
Wie, że ona jedyny klejnot twej miłości,
Droższy od włości.

W cytrę trąca Zuzanna, cudna polska dziewa,
I do jej wtóru piękną pieśń tobie zaśpiewa.
Ja rozum tracąc, ku niej afektem ciągniony
I w sercu mym płomieniem wewnętrznym trawiony,
Już usidlony.

Stanisław Jerzy Lec

63

WIERSZ ŁOTRZYKOWSKI O KURTYZANIE HANNUSZCE BUDOWSKIONCE
- Friss szép fehér póka -

Biała poduszeczko,
Słodka wiewióreczko,
Chrupiąca Aneczko,
Moja kochaneczko,
Przecz się złościsz?
I nie gościsz
Mnie, com u pań w miłości?
Spójrz, jak tańczą w radości!

Teresa Worowska



TRZY EPIGRAMATY Z MAŁEGO CYKLU


64

NA DŁOŃ PEWNEJ PANI Z SIEDMIOGRODU
- Ha szinte érdemem nincs is arra nekem -

Jeżeli na miłość jej nie zasłużyłem,
niech choć błogosławioną
Dotknie mnie swą ręką, tą relikwią piękną,
jak to chorym czyniono.
Sługą jej zostanę, ja, śmiały kochanek,
bylem nie czekał płono!


65

O ZBOGACENIU SWEGO UMYSŁU ZA PRZYCZYNĄ MIŁOŚCI
- Forr gerjedt elmémre mint hangya fészekre -

Jak w mrowisku, w głowie mojej wierszy mrowie,
strofa strofę pogania,
Bo w sercu mi gorze w nieustannej zorze
płomień twego kochania,
Twoja słodka mowa, pocieszenia słowa,
głos twój troski odgania.


66

O FULVII
- Lettovább Juliát, s letinkább Celiát -

Najdłużej Juliję, a najbardziej Celię
do tej pory kochałem,
I pierwszą żałośnie, a drugą miłośnie,
beztrosko pożegnałem,
Lecz za śmierć mi stanie Fulvii miłowanie,
w ogniu jego zgorzałem.

Teresa Worowska

1-10 I 11-20 I 21-30 I 31-40 I 41-51 I 52-60 I 61-66
POSŁOWIE I SPIS RZECZY